Późnym wieczorkiem dotarliśmy do Pieśtany, do naszej noclegowni, o dzwięcznej nazwie FUETE PENZIÓN (http://web.stonline.sk/penzionfuete/fuete.htm).
Szefowo bardzo miła, godo po naszymu, robi dobrą jajeczniczkę, kawkę, czaj i wogóle śniadano wypasik, nie da sie przejeść wszytkiego. Pokój bardzo ładny, zresztą widać na zdjęciach na stronie, jak na słowację to ekstra, ale jak to u nich bywa jakiś kiczyk wprowadzić muszą w stylu naklejony plakato-okno na ściane z piękną zasłonką czy też prześliczny plastykowy zegarek z Rybnika :-D. Pozytywnie.
Darmo tu szukać jakiejś knajpki ok godziny 23, już nie mówiąc o jedzonku, Panie w stylu Helga przeganiają z knajp i kierują do komunistycznej pizzeri, gdzie wpaszać można ociekającą tłusczem pizzunie, po której wierci w brzuszku, ale pozytywnie... W końcu to Słowacja.