Po dlugiej jezdzie wczoraj, krotkim snie z rana w motelu w Pocatello (nocleg na 4 osoby za 50$) i po jezdzie paru godzinnej z rana dojechalismy do Yellowstone... Juz od przekroczenia granic parku oczom nie umielismy uwierzyc. Zwierzeta byly niemal wszedzie, glownie bizony, sarenki, łosie super ktosie, ale zadnego misia yogi.
Krajobraz w parku zmienial sie z kazdym kilometrem. To bylo nie do uwierzenia!!!
Woda tak roznokolorowa - tu niebieska a zaraz ruda lub zolta... niesamowite.
Gejzery byly cudowne. Caniony łogromne! Wodospady jak niagary... No poprostu niedoopisania...
Popatrzcie na zdjecia...