Po zaręczynach dotarliśmy do celu, Wenecji. Ficuś tu jest pierwszy raz. Jest piknie, naprawde piknie!!! Wymarzona podróż narzeczeńska :-D !!!... PIEKNIE!!! Co tu duzo gadac, popatrzcie.
Z parkingu dla autobusów, gdyż na parkingu dla sam. osobowych nie było miejsca, tramwajem przepłyneliśmy wzdłuż Wielkiego Kanału (Canal Grande) na Plac Św. Marka. Rozpoczeliśmy wieczorny spacerek wzdłuż Kanału Św. Marka. Myślicie, że był tłok, mnóstwo sklepików itp... Otóż turystów może było "z pięciu" sklepiki prawie pozamykane, cisza, spokój, cudnie romantycznie, jakby Wenecja sie wyciszyla dla Nas...
Tak obeszliśmy kawałek Wenecji małymi uliczkami, zachaczając o pare ładnych sklepików na uboczu, pracownie artysty masek weneckich i ciekawą ristorante, ale za to wykwintnie drogą - choć tanią jak na tamtejsze... przykladem niech zostanie puszka Coli 0,33 za 5euro (+ coperto itd).
Skończyliśmy spacerek przy zalewającym się Placu Św. Marka skąd tramwajem popłyneliśmy pod parking.