W Nowym Yorku znalezlismy sie wczesnie rano i na duzym kacu...
Karolinka wylewala lzy zegnajac sie z ludzmi, Wojtus jako twardy facet - przyszly maz trzymal sie mosno ;-)
Wysadzili nas pod Port Authority wiec do busa na lotnisko musielismy przejsc na druga strone ulicy. Jako stare hamerykance tym razom zaplacilismy 14$ za dwa bilety a nie jak normalna cena jest 15$ za osobe ;-)
Podroz przebiegla sprawnie... jedyny malusi postoj w wyprawie byl w momencie przepakowywania walizek na lotnisku bowiem kazdy z nas mial troszke za duzo bagazu... troszke ;-) duzo...
Ale polecielismy sprawnie do Salt lake City...