...Siedzimy wlasnie przed komputerem i zastanawiamy sie gleboko co my Wam mozemy napisac, skoro droga blogowa aczkolwiek nie nasza wiecie jusz wszystko... ;-)))
Chicago miasto bardzo polskie nam sie wydalo. Gdzie nie pojdziesz tam polski jezyk, polskie napisy, polskie jedzenie (lub zarcie jak na jednym fast foodzie bylo napisane) i oczywiscie polacy, a co trzeba zaznaczyc bardzo mili i przyjazni.
A jesli chodzi o atrakcje zwiedzone przez nas to jusz po krutce opowiemy... a wlasciwie prawie ze powtorzymy ;-).
Dnia pierwszego pojechalismy zobaczyc slawne Downtown a dokladniej Loop. Widzielismy i zakochalismy sie w Fasolce... przekonacie sie jak zobaczycie zdjemcia, ale polecamy zobaczyc te cudo osobiscie. Po spedzeniu miliarda godzin z Fasolka spedzilismy nastepny miliard godzin w tym samym parku. Widoki i atrakcje sa nieziemskie... No dobra widoki nieziemskie, a tych atrakcji w zasadzie to az ze 3, 4 byly ;-) : Piekny amfiteatr, fontanny ze zmieniajacymi sie twarzami ludzkimi plujace na przechodniuf,... fasolka ;-). A i bylibysmy zapomnieli, ze taka duza fontanna tez byla. Wieczorkiem po chyba najdrozszym hot-dogu na swiecie jak juz tez wiecie wybralismy sie na drinka na 96 pietro wiezowca John Hancock Center, siedzielismy przy samej szybie, a za nia widok zapierajacy dech w piersiach - Chicago noca.
Nastepnego dnia wybralismy sie do oceanarium. Ogladnelismy naprawde duzo duzo duzo rybeki nie tylko. Pozniej spacerek po wybrzezu... niestety zapachy jedzenia zaprowadzily nas spowrotem do centrum miedzy wiezowce.
To by bylo tyle z opowiesci a teraz mozecie sie nacieszyc zdjeciami ;-). Wreszcie jakies ladne miejsca ;-).
PS.: Dobrze obserwujcie bloga, poniewaz majac teraz czasa piszemy i w przod i w tyl ;-).