Dzis ostatni dzien obozu, a co za tym idzie ostatnie chwile naszej pracy. No nie ukrywamy, ze bardzo sie z tego powodu cieszymy... ale gdzies w glebi juz tesknimy za tym miejscem. "Jakos" dotrwalismy do konca pracy. ;-) Pozniej niestety pakowanie naszego calego dobytku i przygotowanie na impreze.
Z lekkim poslizgiem czasowym zaczela sie impreza. Milo bylo zobaczyc tych wszystkich ludzi ladnie poubieranych, pomalowanych, zadbanych. Zaczelismy od slow prezesow i innych waznych glow. Potem 3 toasty za wazne dla nich rzezczy. Nastepnie podsumowujacy pokaz slajdow, bardzo bardzo dobry zreszta. Po tym przystapilismy do jedzenia. Reklamowali nam, ze jedzenie w ostatnia impreze wreszcie bedzie "normalne" bardzo dobre. Czy tak bylo... zdania sa podzielone. ;-) A po obiadku DJ Roger rozpoczal alkoholowa impreze do rana ;-)...
My grzeczne dzieci poszlismy spac oczywiscie nie zazbytnio pozno, gdyz jutro przed nami dluuugi dzien i wiele mil do pokonania!!!