Krotko po godzinie 2 polskiego czasu, a 17 czasu Lasowskiego pan Elvis Presley we wlasnej osobie oddal reke panny Karolinki panu Wojtusiowi. Chwilke pozniej oboje rownoczesnie powiedzielismy Yes ("tak" po polsku), a Elvis oglosil nas husbendem i wifem (Ficem i Ficusiowa po polsku).
Po slubie udalismy sie wraz ze swiadkowymi na wesele... czyli przepyszny obiad i w dluga po Las Vegas.
Szczegoly musza zaczekac az wrocimy, a tym czasom poogladajcie sobie zdjecia...
Dziekujemy wszystkim za piekne zyczenia... no i 3majcie za nas kciuki ;-)
PS.: Jesli macie ochote przeczytac pare (tylko pare) zdan jakie wypocilismy na temat poprzednich celow podrozy zapraszamy. Buziaki!!!