Dzis dla odmiany wstalismy o 7:00. Dla Karolinki prawie wypoczynek bo godzine dluzej snu, a dla Wojtusia niebardzo, normalnie wstaje o 8:00.
Pozbieralismy sie, zjedlismy sniadania i podjechal Nasz zolty szkolny autobus (typowy amerykanski). Po dwoch i pol godzinach jazdy dotarlismy w okolice Philadelphii gdzie znajdowal sie ten ogromny supermarket. Chcielismy kupic pare rzeczy dla siebie... Co z tego wyszlo... Karolinka kupila sobie szminke za dolara, a Wojtus klapki za $1,50 i maly (naprawde malutki) gadzecik ;-). Bo jak sie okazalo to bylo cos jak Silesia City Center lecz duzo duzo wieksze i wypelnione sklepami gdzie przeceny zaczynaly sie od $50 ;-). Takze zakupy nie byly udane... w dodatku meczylo Nas to zamiast zrelaksowac... musielismy zaplacic za podroz tym busem zoltym i nawet zdjecia nie mamy, i musielismy sie zywic samemu... ale to byla mila odmiana od obozowego jadla ;-).
Nastepny day off - dzien wolny postaramy sie lepiej wykorzystac... obiecujemy ;-).