Zyjemy zyjemy!!
Jak tu sobie mowimy "don't worry, be stupid"... ;-)
Ciezko jest teraz opisac co sie dzialo przez te dni kiedy nie pisalismy, ale dzialo sie duzo.
Zaczniemy od dzisiejszego dnia, smutnego dnia... Dzis niedlugo po sniadaniu zmarl jeden z podopiecznych, zmarl poniewaz ambulans sie spoznil, zgubil sie... Wojtek z reszta Maitenancuf szukali go w okolicy... Godzine pozniej zmarl kon naszej szefowej na farmie, a jeszcze godzine pozniej kolejny podopieczny musial jechac do szpitala........
Takze dzien byl ciezki.
U Karoliny do kuchni przybyl wreszcie mezczyzna do pomocy, wszyscy sa po rozmowie z prezesowa i beda pracowac mniej, a przynajmniej tak obiecuja ;-).
Wojtek musial dzis z kolegami posprzatac pol obozu, i warsztat, w ktorym chyba nie sprzetali porzednie od 10 lat ;-)... teras sie swieci i mozna jesc ze stolow i podlogi ;-), a to wszystklo przez to, ze przez te zgony pojawi sie tu kontrola.....
Za chwile o 22:00 mamy spotkanie w zwiazku z tym ciezkim dniem.
Wczoraj bylismy wieczorem o 22 w sklepie Wolmart, wreszcie jakis tani sklep dla nas ;-). Wojtus kupil sobie dwie pary dzinsuf na niegio ;-), Karolinka tez pare ciuszkuf i kupilismy karton Moutain Dew (napoj energetyczny lekko). Niestety tylko w zasadzie tyle bo to byl Run To Wolmart (bieg do sklepu). Wczoraj Karolina miala powazne rozmowy z szefostwem ;-). Bedzie dobrze!!!!!! :-D Wojtus odbyl, a wlasciwie wykonal pierwsza wycieczke dla ludzi traktorem z przyczepa, to taka codzienna atrakcja dla uczestnikow ;-) Szlo mu bardzo dobrze, wszyscy przezyli ;-).
Przedwczoraj Wojtus przeszedl pomyslnie nauke i szybki "egzamin" u szefa jazdy traktorem bez przyczwepy by wlasnie wczoraj moc poprowadzic wycieczke z przyczepa i ludzmi po okolicznej wsi... ale bylo Fun'u!!!! ;-D (zabawy bylo duzo znaczy sie).
Karolinka miala przygode w pracy, bowiem szefowa kuchni maiala sprzeczke z prezesowa i "uciekla" z pracy, ale wrocila pozniej ;-). Zachodza duze zmiany... Todd - szef Ficusia zrobil rowniez miting Maitenancuf by opowiedziec nam conieco i uswiadowic nas czego sie tego lata nauczymy... bedzie tego duzo!!! Ciecie trawy jusz mam we krwi kazdym sprzetem, od podcinarki do traktorka ;-). Czeka Nas jeszcze np wycinanie drzew... Ficus wruci "napakowany" i z brzucholem ;-)...
To tak w skrucie narazie ;-)...
Pozdrawiamy!!!
PS.: Zdjecia sie pojawia jak tylko bedzie co fotografowac ;-). Poza tym musimy oszczedzac pamiec bloga na dalsze pozniejsze podroze!!!!
Wiele buskow slemy!!!