No i dotrwalismy do upragnionego przez wszystkich kolejnego pub night. Jak widac na zdjeciach niektorym, a szczegolnie szkotom nadmiar alkoholu szkodzi i stad te niecenzuralne zdjecie... (po lewej nowy wspolpracownik Karolinki). Jak zwykle bylo zabawnie tylko za krotko i znow trzeba czekac tydzien na nastepny raz...Karolinka musi sie pochwalic ze nawet przed pubem na aerobiku byla :) w koncu trzeba kiedys zaczac zrzucac te amerykanskie kilogramy ;)
W dzien wolny sobie pospalismy a jak...a wlasciwie tak ze juz dlugo spac ku naszemu smutkowi nie potrafimy wiec o 8 sie obudzilismy...no ale przynajmniej dzien dlugi mielismy... otoz od prania zaczelismy... potem spacerek...i tak na farmie wyladowalismy...Wojtus umyl swinki...nakarmil kurczaki, a Karolinka umyla konika i sobie na nim pojezdzila choc sie bala sztrasznie...a potem to tak sie dzieciom tam spodobalo ze wyjsc nie potrafily...no ale na obiadek trzeba bylo pojsc...potem pogralismy w bilarda i ping-ponga no a na koniec dzionka filmik grupowo sobie obejrzelismy i "grzecznie" o 12 sie do lozeczek polozylismy...bo trza do pracy znowu isc....